En cours de chargement...
Opowiadanie kryminalne "warszawskiego Sherlocka Holmesa" z pierwszej polowy XX wieku, podane z pierwszej reki. Daniel Bachrach, aspirant Urzedu Sledczego w Warszawie, wspomina sprawe kryminalna, która prowadzil. Do kijowskiego Urzedu Sledczego zglosil sie dojrzaly mezczyzna. Oswiadczyl, ze zostal podstepnie obrabowany. Poprzedniego wieczoru udal sie do cyrku, gdzie poznal mloda kobiete. Zauroczony jej wdziekiem zaprosil ja na kolacje, a pózniej wstapil na herbatke do jej hotelowego pokoju, która przedluzyla sie...
do rana. Niewierny maz zabezpieczyl posiadana przy sobie duza sume gotówki, a przynajmniej tak mu sie wydawalo. Bowiem gdy nazajutrz siegnal do kieszeni marynarki, mimo zamknietych na klucz drzwi do pokoju, pieniedzy nie bylo! Kobieta byla przekonana, ze to mezczyzna chce sie wymigac od zaplaty za upojna noc. Wyglada wiec na to, ze zlodziej jakims cudem wszedl do zamknietego pokoju. Sledztwo obnazy naiwnosc amanta.
Jezyk, postacie i poglady zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlaja pogladów ani opinii wydawcy.
Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazujacej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.